Pamiętam mój pierwszy poważny projekt jako lider zespołu. Miesiące przygotowań, setki godzin analiz, dziesiątki spotkań strategicznych. Wszystko wydawało się dopięte na ostatni guzik. A potem nadszedł dzień startu i rzeczywistość brutalnie zweryfikowała nasze plany. Nie przewidzieliśmy kilku kluczowych zmiennych, a nasza piękna teoria rozsypała się jak domek z kart. Czy to oznaczało porażkę? Absolutnie nie. To był moment, w którym zrozumiałem, czym naprawdę jest przywództwo.
W dzisiejszym świecie VUCA – pełnym zmienności, niepewności, złożoności i niejednoznaczności – najwybitniejsi liderzy nie są tymi, którzy mają najdoskonalsze plany. Są to ci, którzy potrafią najszybciej dostosować się do zmieniającej się rzeczywistości. Parafrazując słowa Mario Andrettiego: “Jeśli wydaje ci się, że wszystko masz pod kontrolą, to znaczy, że jedziesz za wolno”. To zdanie idealnie oddaje istotę współczesnego przywództwa.
Kiedy pudełko przestaje chronić
Trzymam w dłoniach pierwszy wydrukowany egzemplarz książki, której jestem współautorem. Czuję ciężar papieru, zapach farby drukarskiej, widzę kolory okładki. To surrealistyczne uczucie. Przez ponad rok pracowaliśmy nad koncepcją, pisaliśmy, redagowaliśmy, poprawialiśmy, a teraz… teraz ta książka zaczyna żyć własnym życiem. Podobnie jak każdy biznesowy projekt, który wypuszczamy w świat.
To moment, który nazywam “unboxingiem” – wyjęciem z pudełka. Nie chodzi tylko o fizyczne odpakowanie, ale o ten symboliczny moment, gdy twoje dzieło przestaje być tylko twoim i staje się częścią świata. Moment, w którym tracisz nad nim pełną kontrolę. Ten moment to prawdziwa próba ognia dla każdego lidera.
W biznesie często spędzamy niezliczone godziny w bezpiecznym kokonie planowania. Tworzymy strategie, analizujemy ryzyka, przewidujemy scenariusze. To nasza strefa komfortu. Ale prawdziwe przywództwo zaczyna się dopiero wtedy, gdy wychodzisz z tego kokonu i pozwalasz swoim planom zderzyć się z rzeczywistością. Gdy odważysz się stanąć w świetle prawdy.
Poza ramami kontroli
W mojej pracy z liderami różnych organizacji obserwuję pewien powtarzający się wzorzec. Najczęstszą przeszkodą w osiąganiu spektakularnych wyników nie jest brak wiedzy czy umiejętności. To nadmierne przywiązanie do kontroli. Paradoksalnie, im bardziej próbujemy wszystko kontrolować, tym bardziej ograniczamy potencjał naszych projektów i zespołów.
Czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego niektórzy przedsiębiorcy potrafią w kilka lat zbudować imperium, podczas gdy inni, równie inteligentni i pracowici, tkwią w miejscu? Różnica często leży w gotowości do działania bez pełnej informacji i akceptacji, że nie wszystko da się przewidzieć.
Najlepszym przykładem jest dla mnie Elon Musk. Niezależnie od kontrowersji wokół jego osoby, trudno zaprzeczyć, że jego firmy osiągają to, co jeszcze dekadę temu wydawało się niemożliwe. Kiedy zakładał SpaceX, eksperci z branży kosmicznej pukali się w czoło. Prywatna firma budująca rakiety? Absurd! A jednak dziś jego rakiety regularnie latają w kosmos i wracają na Ziemię, lądując pionowo. Dlaczego mu się udało? Bo działał poza ramami, które inni uznawali za nieprzekraczalne.
Moment prawdy
Wróćmy do mojej książki. Czy jestem pewien, że zostanie dobrze przyjęta? Że trafi do właściwych odbiorców? Że zmieni coś w sposobie myślenia o przywództwie? Szczerze? Nie mam pojęcia. I to jest właśnie istota tego momentu. To chwila, w której wszelkie założenia, plany i oczekiwania zderzają się z rzeczywistością.
W biznesie każdy produkt, usługa czy strategiczna zmiana ma swój moment unboxingu. To chwila, gdy wypuszczasz nową aplikację na rynek, otwierasz drzwi swojej restauracji pierwszego dnia, prezentujesz klientowi efekty wielomiesięcznego projektu. To moment, w którym teoria spotyka się z praktyką.
I właśnie w takich momentach najwyraźniej widać różnicę między przeciętnymi a wybitnymi liderami. Ci pierwsi panicznie boją się tej chwili, ci drudzy – mimo naturalnego stresu – witają ją z otwartymi ramionami. Bo wiedzą, że tylko w zderzeniu z rzeczywistością mogą naprawdę się uczyć i rozwijać.
Odwaga wyjścia z pudełka
Jako liderzy mamy obowiązek tworzyć przestrzeń, w której nasi ludzie czują się bezpiecznie podejmując ryzyko i działając poza strefą komfortu. Kiedy ostatnio zachęciłeś swój zespół do wypróbowania czegoś, co mogłoby się nie udać? Kiedy sam zrobiłeś coś, co wywołało w tobie ten charakterystyczny dreszcz niepewności?
W mojej praktyce zawodowej zauważyłem, że z najbardziej spektakularnych sukcesów cieszą się organizacje, które stworzyły kulturę akceptującą błędy jako nieodłączną część innowacji. Nie chodzi o to, by gloryfikować porażki, ale by traktować je jako cenne źródło wiedzy. Jak mawiał Thomas Edison: “Nie poniosłem porażki. Po prostu odkryłem 10 000 sposobów, które nie działają”.
Dziś, trzymając w dłoniach papierowy egzemplarz książki, czuję się jak rodzic odprowadzający dziecko do szkoły pierwszego dnia. Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, by je przygotować. Teraz muszę zaufać procesowi i pozwolić mu iść własną drogą. To uczucie jednocześnie przerażające i ekscytujące.
Każdy z nas, jako lider, doświadcza podobnych momentów. Chwil, w których musimy odpuścić kontrolę i zaufać procesowi. To właśnie w tych momentach definiujemy siebie jako liderów. Nie przez perfekcyjne plany, ale przez to, jak reagujemy, gdy rzeczywistość pisze swój własny scenariusz.
A Ty? Kiedy ostatnio doświadczyłeś swojego “unboxing momentu”? Jak poradziłeś sobie z przejściem od kontrolowania do zaufania? Podziel się swoim doświadczeniem w komentarzach. Trzy najbardziej inspirujące historie nagrodzę egzemplarzem “Pasji” z osobistą dedykacją. Bo wierzę, że ucząc się od siebie nawzajem, wszyscy stajemy się lepszymi liderami.