Pamiętasz te chwile, gdy nagle w twoim umyśle pojawia się przełomowa myśl? Ten moment olśnienia, który przychodzi nieoczekiwanie – pod prysznicem, podczas porannego joggingu czy w rozmowie z przyjacielem? Zastanawiałem się wielokrotnie, skąd biorą się te nagłe iluminacje i dlaczego najczęściej pojawiają się, gdy wcale na nie nie czekamy.
W 2017 roku, siedząc w taksówce zmierzającej na lotnisko w Pradze, doświadczyłem takiego właśnie momentu. Wraz z moim kolegą, ówczesnym CTO w INEA, wracaliśmy z biznesowej wizyty u czeskiej spółki. Zmęczeni, ale pełni wrażeń, prowadziliśmy luźną rozmowę. I wtedy padło to z pozoru niewinne pytanie: “Eugeniusz, a może wdrożymy te 10 Gbps?”. Pytanie, które ostatecznie przeobraziło polską branżę telekomunikacyjną.
Tam, gdzie inni widzą ograniczenia, wizjonerzy dostrzegają możliwości
Myśląc o tym przełomowym momencie w taksówce, uświadomiłem sobie, że wielkie pomysły rzadko rodzą się przy biurku, podczas zaplanowanych burz mózgów czy oficjalnych spotkań strategicznych. Paradoksalnie, często pojawiają się w chwilach, gdy nasz umysł jest zrelaksowany, nieobciążony presją czasu i oczekiwaniami.
Kiedy siedziałem w tej praskiej taksówce, byłem wystarczająco daleko od codziennej rutyny i biurowych ograniczeń. Mój umysł znalazł się w przestrzeni wolnej od typowych ram myślowych. Nie myślałem o przeszkodach, budżetach, limitach technicznych czy potencjalnych sprzeciwach. Byłem po prostu w stanie pozwolić sobie na chwilę czystej kreatywności.
W INEA właśnie wprowadzaliśmy łącze 1 Gbps, a tu nagle zaczęliśmy poważnie rozważać dziesięciokrotnie szybsze rozwiązanie. Absurdalne? Dla wielu tak. Niewykonalne? Tak twierdzili niektórzy. Wizjonerskie? Zdecydowanie tak.
Przełamywanie barier myślowych
W moim doświadczeniu najlepsze pomysły rodzą się, gdy przekraczamy granice konwencjonalnego myślenia. Gdy pytamy “dlaczego nie?”, zamiast od razu zakładać, że “to niemożliwe”. W biznesie, niestety, często spotykam się z kulturą “nie da się” – chronicznej niezdolności do dostrzegania możliwości poza utartymi ścieżkami.
Gdy wróciliśmy z Pragi i przedstawiliśmy nasz pomysł zespołowi, reakcje były mieszane. Od przerażenia po optymizm. “Okeeej, ale to na całej sieci, czy w jednym punkcie?”, “Czy ktoś w ogóle z tego skorzysta?”, “Ale mamy świadomość ile to będzie kosztowało?” – słyszeliśmy te głosy regularnie. Ale wiara w ten pomysł była silniejsza niż wszystkie wątpliwości.
Musieliśmy przełamać nie tylko bariery technologiczne, ale przede wszystkim mentalne – nasze własne i całego zespołu. To wymagało odwagi, determinacji i konsekwencji. Potrzebowaliśmy powiedzieć głośno: “Może się nie udać, ale spróbujmy”.
Przestrzeń dla innowacji
Z perspektywy czasu widzę, że kluczowym elementem w procesie narodzin wielkich pomysłów jest stworzenie odpowiedniej przestrzeni dla innowacji. Nie mówię tylko o fizycznej przestrzeni, choć ta też jest ważna. Chodzi o przestrzeń mentalną – kulturę organizacyjną, która celebruje ciekawość, dopuszcza błędy i nagradza odważne myślenie.
W INEA stworzyliśmy środowisko, w którym ludzie czuli się bezpiecznie, proponując nawet najbardziej szalone pomysły. Organizowaliśmy nieformalne spotkania poza biurem, zachęcaliśmy do kwestionowania status quo i celebrowaliśmy małe sukcesy na drodze do dużych celów. To właśnie taka kultura pozwoliła nam wprowadzić przełomowe rozwiązanie – internet 10 Gbps, jako pierwsza firma w Polsce i piąta na świecie.
Ten pomysł, zrodzony w taksówce, stał się naszym manifestem. Pokazaliśmy, że firma średniej wielkości może wyprzedzić gigantów branży, jeśli ma odwagę marzyć i determinację, by te marzenia realizować.
Lekcje z praskiej taksówki
Co wyciągnąłem z tego doświadczenia? Jakie lekcje mogą być przydatne dla innych liderów biznesu? Oto moje przemyślenia:
Po pierwsze, wielkie pomysły potrzebują przestrzeni, by się narodzić. Nie zamkniesz kreatywności w ciasnym harmonogramie spotkań i tabelkach Excela. Czasem trzeba wyjść poza biuro, zmienić otoczenie, wprowadzić umysł w stan luźnej refleksji. Niektórzy nazywają to “myśleniem dywergencyjnym” – zdolnością do generowania wielu różnych pomysłów i perspektyw.
Po drugie, najlepsze innowacje często kwestionują obecny stan rzeczy. Gdybyśmy w INEA myśleli kategoriami “co oferuje konkurencja i jak możemy to minimalnie poprawić”, nigdy nie przeskoczylibyśmy z 1 Gbps od razu do 10 Gbps. Zamiast tego zadaliśmy sobie pytanie: “Co byłoby naprawdę rewolucyjne? Co zmieniłoby reguły gry?”.
Po trzecie, wielkie pomysły potrzebują zarówno wizjonerów, jak i realizatorów. Sam pomysł, bez determinacji i umiejętności wdrożenia, pozostaje tylko marzeniem. W INEA mieliśmy szczęście mieć zarówno jedno, jak i drugie.
Praktyczne wskazówki dla łowców wielkich pomysłów
Jak zatem zwiększyć szanse na pojawienie się przełomowych idei w twoim zespole czy organizacji? Z mojego doświadczenia wynika, że warto zastosować kilka prostych zasad:
Stwórz przestrzeń dla nieformalnych rozmów i refleksji. Niektóre firmy wprowadzają “dni bez spotkań” lub zachęcają pracowników do spacerów w czasie pracy. Google słynął z zasady “20% czasu”, pozwalającej pracownikom poświęcać część czasu na własne projekty.
Kwestionuj założenia. Zachęcaj swój zespół do regularnego podważania status quo. Pytaj: “Dlaczego robimy to w ten sposób?”, “Co by było, gdybyśmy zmienili reguły?”, “Co najodważniejszego moglibyśmy zrobić w naszej branży?”.
Celebruj porażki jako część procesu. Wielkie pomysły wiążą się z ryzykiem. Jeśli twoja organizacja karze za błędy, ludzie będą trzymać się bezpiecznych, sprawdzonych rozwiązań.
Łącz różnorodne perspektywy. Niektóre z najlepszych innowacji powstają na styku różnych dziedzin, doświadczeń i punktów widzenia. Buduj interdyscyplinarne zespoły i zachęcaj do współpracy ludzi o różnych kompetencjach.
Epilog: od pomysłu do transformacji
Dziś, patrząc na polską branżę telekomunikacyjną, widzę, jak bardzo zmieniła się od 2018 roku, gdy wprowadziliśmy internet 10 Gbps. Nasz “szalony” pomysł z taksówki nie tylko zmienił INEA, ale zmusił całą konkurencję do przyspieszenia rozwoju i podniesienia poprzeczki.
Pamiętam uśmiech na twarzy ważnego urzędnika z Ministerstwa Cyfryzacji, który nieoficjalnie zdradził nam, że jeden z gigantów rynku właśnie szykował się do wprowadzenia internetu 2 Gbps, a my kompletnie popsuliśmy ich plany wprowadzając pięciokrotnie szybsze rozwiązanie.
Ta historia przypomina mi, że prawdziwa innowacja nie polega na byciu nieco lepszym od konkurencji. Polega na kompletnym przeobrażeniu rynku, zmianie zasad gry, dostarczeniu czegoś, co inni uważali za niemożliwe lub niepotrzebne.
A zaczęło się od prostego pytania w taksówce jadącej na lotnisko… Czy nie zastanawiasz się czasem, ile przełomowych pomysłów nie ujrzało światła dziennego, bo zabrakło odwagi, by zadać właściwe pytanie? Albo determinacji, by przekuć to pytanie w rzeczywistość?
Na koniec jeszcze jedna kluczowa rada. Nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale wszystkie świetne pomysły równie szybko i niespodziewanie jak się pojawiły, ulatują z głowy. Dlatego następnym razem, gdy wpadniesz na szalony pomysł pod prysznicem, podczas spaceru czy w taksówce – koniecznie od razu go zapisz. W telefonie, czy na skrawku serwetki:) Podziel się nim z kimś, kto nie powie od razu “to się nie uda”. I może, tak jak my w INEA, zmienisz swoją branżę na zawsze.