Friday, 8 August, 2025

Być albo nie być… w biurze – oto jest pytanie

Share

Facebook
X
LinkedIn
WhatsApp
Print

Współzałożyciel Google, Sergey Brin, wzywa pracowników do codziennego przychodzenia do biura. Wewnętrzne memo przesłane do wszystkich zatrudnionych pod koniec lutego 2025 roku nie spotkało się z entuzjazmem z ich strony. Służby prasowe firmy nabrały wody w usta i odmówiły komentarza. Z treści notatki, która ujrzała światło dzienne na łamach The New York Times, wynika, że wszystko to w związku z trwającym wyścigiem pomiędzy gigantami technologicznymi. Chodzi oczywiście o rozwój Generative AI i chęć dokonania przełomu w tym zakresie – jako pierwsi.

Do tego wątku jeszcze wrócę, a teraz – jak obiecałem – opowieść o kulisach mojej wizyty w Google Dublin.

Prawie ucieczka

Najpierw wyjaśnienie “ucieczki przed ochroną Google”, o której pisałem we wtorek. Nie do końca uciekałem i nie do końca mnie gonili, ale zostałem uprzejmie, acz zdecydowanie poproszony o schowanie telefonu i skasowanie zdjęć, które zdążyłem zrobić. Czego, naturalnie, nie uczyniłem. Co mogło pójść nie tak? W najgorszym przypadku wyprosiłby mnie z budynku, a ja i tak miałem niedługo wychodzić. Ryzyko było akceptowalne, a korzyść dla Was – moich czytelników – oczywista.

Dublin to główna europejska siedziba Google, obsługująca operacje na rynkach Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki. Kampus mieści działy sprzedaży, marketingu, finansów, HR i wsparcia technicznego. Pracuje tu ponad 5 tys. osób, a po doliczeniu pracowników tymczasowych i kontraktowych ta liczba rośnie do 9 tys. Co więcej, Google planuje rozszerzenie swojej obecności w mieście – m.in. poprzez dalsze powiększenie przestrzeni biurowych i budowę kompleksu mieszkaniowego, co zapewne jest odpowiedzią na absurdalne koszty najmu w Dublinie. Dwupokojowe mieszkanie? Około 2,5 tys. euro miesięcznie. Za te pieniądze w Polsce można wynająć małą willę z basenem i widokiem na jezioro.

Zwolnienia i zatrudnianie jednocześnie?

Jeśli nie śledziliście wiadomości branżowych, być może umknęło Wam, że Google – podobnie jak inni giganci – regularnie zwalnia większe grupy pracowników. Równocześnie jednak… zatrudnia. O co chodzi? Na naszych oczach zachodzi zmiana kompetencyjna. Z pracą żegnają się osoby wykonujące proste operacje, np. moderację treści. Jednocześnie rośnie zapotrzebowanie na specjalistów z unikalnymi kompetencjami. Przykład? TikTok – w marcu ogłoszono zwolnienie 300 osób w Irlandii, czyli ok. 10% zatrudnionych. Proces bolesny, ale przewidywalny. Świat potrzebuje teraz innych kompetencji. Te podstawowe, łatwe do zastąpienia przez automatyzację i modele językowe tracą na znaczeniu. Te unikalne i wyjątkowe – zyskują.

O biurze z krwi i kości

Wizyta w Google to efekt zaproszenia w ramach konferencji Think Measurement. Ponieważ dwa pierwsze dni spędziłem intensywnie na wydarzeniu, zostałem w Dublinie dzień dłużej, by móc odwiedzić Gordon House – jeden z budynków biurowych, do których podczas konferencji nie mieliśmy wstępu.

Wizytę rozpocząłem gestem dość banalnym. Nie chcąc wyjść na sztywniaka, ubrałem koszulkę z logo Google, którą dzień wcześniej nabyłem w sklepiku naprzeciwko budynku. Od razu zadziałała. Gdy czekałem w lobby na mojego gospodarza (imienia i nazwiska nie mogę ujawnić), podszedł do mnie ochroniarz krzycząc z daleka: “Are you Google?” Yes, of course – chciałem odpowiedzieć, ale się powstrzymałem. Wysłuchałem reprymendy za zdjęcia i obiecałem poprawę. Pomyślałem sobie tylko: “Drogi ochroniarzu, przecież właśnie o to chodzi – zrobić zdjęcia i napisać o tym artykuł”. Ale powiedziałem tylko “yes, sir” i udałem skruszonego.

Biuro jak z bajki

Kompleks biurowy Google robi ogromne wrażenie. Nie jest to zamknięty kampus, lecz wybrane budynki idealnie wkomponowane w architekturę miasta. Dzięki temu ducha tej firmy da się wyczuć w wielu miejscach. Wszechobecne flagi z logo, oznaczenia budynków i ludzie z identyfikatorami na szyi, przemierzający w pośpiechu ulice, dopełniają ten obraz.

A same budynki to dopiero początek. Do dyspozycji pracowników Google oddano całą gamę udogodnień. Od stacji kolejki podmiejskiej niemal we wnętrzu jednego z budynków, przez pięć tematycznych restauracji, pub, ryneczek spożywczy, 42 kuchnie z profesjonalnym wyposażeniem, wszechobecne przekąski, napoje, ekspresy kolbowe, płatki śniadaniowe, po dystrybutory do żelków… Możesz tam prawdopodobnie urodzić się, mieszkać całe życie i umrzeć, nie opuszczając terenu firmy. Cały ekosystem zaprojektowany tak, by zatrzymać Cię jak najdłużej w pracy. Szatański geniusz w najlepszym wydaniu.

Ale i to nie wszystko. Pracownicy mają do dyspozycji basen, siłownie, strefy relaksu, kawiarnie, salę koncertową, pole golfowe, opiekę medyczną i stomatologiczną, a także możliwość skorzystania z masaży. Wszystko bez wychodzenia z pracy. To znaczy, nie wiem jak z polem golfowym, ale cała reszta jest ponoć na miejscu. Wyobrażacie sobie pracę w takim miejscu? Ja tak, ale proszę – nie mówcie nikomu, bo jeszcze ktoś mnie zatrudni i co wtedy zrobię z moją wolnością?

Rozwój osobisty? Kursy zawodowe są dostępne za darmo. Pozostałe – refundowane, jeśli ukończysz je z certyfikatem. Tak właśnie wygląda well-being w praktyce. Nie tak jak u nas – karta multisport i pudełko owoców raz w tygodniu. Tutaj to prawdziwa filozofia i styl życia.

Atmosfera życzliwości i otwartości jest tu wręcz namacalna. Można nawet umówić się na kawę z osobą z innego działu czy budynku – za pomocą dedykowanej aplikacji. Czas takiego spotkania jest ściśle określony. Nie zapytałem, co się robi, gdy rozmowa się rozkręci. Koniec świata, Pawlak.

No to czemu nie chcą wracać?

Skoro wszystko jest tak wspaniałe – dlaczego pracownicy Google nie garną się do powrotu do biur? Przez moment przeszła mi przez głowę szalona myśl. Może zebrać grupę nienajmłodszych ekspertów “od wszystkiego” i napisać coś w tym stylu:

Dear Sergey, I represent a group of highly qualified and engaged LinkedIn professionals who are fully committed to working on-site to help achieve real breakthroughs in Generative AI — together. Kind regards, Michal

Ostatecznie listu nie wysłałem, ale wizyta w Google skłoniła mnie do podjęcia tematu pracy zdalnej, a raczej powrotu do biur. Wszak jest to temat, który dziś dotyka praktycznie każdą organizację.

Praca zdalna: balans i złudzenia

W niekończącej się debacie o pracy zdalnej jedno jest pewne – większość z nas nie mówi tego, co naprawdę myśli. Ponieważ mam możliwość uczestniczenia w rozmowach po obu stronach tej barykady, widzę wyraźnie polaryzację. Właściciele firm i inwestorzy często chcieliby pełnego powrotu zespołów do biur. Wierzą oni w tradycyjny model pracy i mają sporo racji. Pracownicy z kolei – są podzieleni. Jedni przychodzą do biura mimo możliwości pracy zdalnej, inni – nadużywają tej możliwości. Ta grupa ma również swoje racje, które trzeba wziąć pod uwagę.

Sprawę komplikuje specyfika firm i poziom dojrzałości menedżerów. Są organizacje, które świetnie radzą sobie zdalnie. Są i takie, które w tym modelu dryfują. Mamy więc globalny, cichy spór. Bez protestów na ulicach, ale z niezręcznym kompromisem. Parafrazując: oni udają, że nam ufają, a my – że pracujemy. Czy na pewno tego chcemy?

Ponieważ jestem umysłem ścisłym – tak lubię sobie wmawiać, muszę dokonać subiektywnej syntezy zalet i wad tego zjawiska.

Praca zdalna – zalety i ciemne strony

W kolumnie “za” umieściłbym większą autonomię i poczucie kontroli nad własnym czasem, zwiększoną produktywność w zadaniach indywidualnych, dostęp do talentów z całego świata, oszczędności dla firm i pracowników oraz potencjalnie lepszą równowagę między życiem zawodowym a prywatnym. No i nie trzeba udawać, że się słucha wypowiedzi gadatliwego kolegi. Pamiętacie te spotkania, podczas których szef prosi wszystkich o zamknięcie laptopów? Pracując zdalnie można spokojnie sprawdzać maile podczas kolejnego “super ważnego” spotkania.

W kolumnie “przeciw” znalazłyby się: brak bezpośredniego kontaktu zawodowego (wynikający z niego niedostatek inspiracji), bariera komunikacyjna, erozja relacji międzyludzkich, zatarcie granic między życiem zawodowym a prywatnym, niewidzialność pracownika i stres z tym związany, trudności w onboardingu nowych pracowników oraz ryzyko atomizacji zespołów. Do tego dokładam jeszcze “nadmiar spotkań online, które mają kompensować brak kompetencji w zarządzaniu zespołami zdalnie”. Jestem ciekawy, ilu z Was miało kiedykolwiek szkolenie z zarządzania zespołem rozproszonym?

Własna perspektywa

Zanim mnie ukrzyżujecie za dysproporcję między liczbą punktów przy zaletach i wadach pracy zdalnej, pozwólcie, że powiem kilka słów wyjaśnienia – i jasno określę, po której stronie barykady stoję. W czasie pandemii byłem CEO INEA. Przez cały ten okres pracowaliśmy w pełni zdalnie, głównie z mojej inicjatywy. Później próbowaliśmy stopniowo wracać do biura, ale bez specjalnego ciśnienia. Efekt? Rekordowe wyniki finansowe i świetnie działająca organizacja. Kluczem był zespół – mieszanka talentów, pełnego zaangażowania i wyjątkowej kultury organizacyjnej.

Dziś jednak nie jestem już tak pewien, że praca zdalna to zawsze najlepsze rozwiązanie. Trochę jak z ciastem czekoladowym – jeden kawałek to przyjemność, cała blacha zjedzona na raz to już problem. W biznesie, jak w życiu, potrzebna jest równowaga. Zjedzenie ulubionej potrawy w nadmiarze zazwyczaj kończy się niestrawnością. Z pracą zdalną bywa podobnie.

Dlaczego nie jestem już tak wielkim entuzjastą tego modelu jak kiedyś? Bo uważam, że zaczynamy już odczuwać jego długoterminowe, negatywne skutki – a wiele z tych zjawisk dopiero się nasili. Nie mówię tu o mniejszej kontroli nad pracownikami, o przejedzonych i zapomnianych oszczędnościach, spadku efektywności czy braku innowacyjności.

Mam na myśli coś znacznie głębszego – coś, co wyróżnia nas jako gatunek spośród wszystkich istot zamieszkujących planetę Ziemia. Chodzi o zanikającą umiejętność komunikacji. To właśnie ona – zdolność porozumiewania się, dzielenia myślami, emocjami i intencjami – stoi za naszym spektakularnym sukcesem ewolucyjnym. Przez wieki umożliwiała nie tylko przekazywanie wiedzy i umiejętności z pokolenia na pokolenie, ale przede wszystkim scalała nas jako wspólnotę. Pozwalała działać razem, jak jeden organizm – wokół idei, celów i wartości.

I co dalej, jak żyć?

Przed pandemią centrum naszego życia było biuro. Później – dom. Praca wdarła się do naszych domów i… już tam została. Dla mnie najważniejsze jest dziś jedno: dbać o relacje. Spotykać się. Wchodzić w interakcję, bo to właśnie umiejętność współpracy i działania zespołowego czyni nas ludźmi.

Zrobiło się trochę poważnie i pompatycznie, ale głęboko wierzę w to, co napisałem. Dlatego wpadajcie do biur i rozmawiajcie ze sobą – niezależnie od tego, czy w harmonogramie wypada praca zdalna. Pamiętajcie też, że po drugiej stronie łącza internetowego jest człowiek, który może nie ma odwagi poprosić o pomoc.

Jestem bardzo ciekaw Waszych opinii. Może macie przemyślenia na temat łączenia przewag pracy zdalnej z budowaniem silnych, ludzkich relacji? A może zupełnie się ze mną nie zgadzacie? Dajcie znać w komentarzach.

P.S. Ten artykuł powstał z czystej przyjemności pisania. Nie jest inspirowany. Nie jest sponsorowany. Po prostu napisany.

Uważajcie w Dublinie na taksówkarzy. Jak powiedział prowadzący konferencję Think Measurement Janik Adolf – korzystając z usług taksówkarzy jesteście narażeni na… przyjemną rozmowę z przesympatycznym kierowcą, czego doświadczyłem w drodze na lotnisko. Niezwykłe uczucie, gdy taksówkarz mówi w języku, który rozumiesz 🙂

Wtorek, 10/04/2025, godzina: 2:07

Talents in Boxes – Do You Really Know Who the Star of Your Team Is?

The 9BOX method is a talent management tool that takes into account current performance and potential for development. By analyzing these two key dimensions, leaders can make better decisions regarding development, promotions, and resource allocation.

Practical applications of 9BOX include succession planning, recruitment optimization, team restructuring, and performance management system assessment. This method allows for a balance in team structure and identifying potential organizational issues. Although 9BOX is most effective

Read more >

The 10th Team Member Rule

In business, the absence of institutional dissent can lead to downfall, as seen with Kodak, Nokia, or Blackberry. Leaders must understand that critical voices can prevent costly decision-making errors.

Implementing this rule requires the deliberate selection of the right person and the creation of a suitable organizational culture. In businesses where speed of action and innovation are key, the 10th team member rule becomes an essential tool.

Read more >

Sales Is a Mindset – Not Just for Salespeople

Working in sales is a state of mind. It’s a job that requires a specific mental attitude. Salespeople are the ‘fighters’ of the business world, who must maintain a positive approach regardless of circumstances. Empathy, patience, and flexibility are traits that distinguish the best salespeople. Resilience to failure and an action-oriented mindset are their secret weapons. For them, sales is an exciting game where risk is an integral part.

To

Read more >

What is the “Outperformer Trap” and how to deal with it?

The phenomenon of the ‘Outperformer Trap’ affects talented professionals whose excellence becomes a hindrance in recruitment processes. Companies fear that such employees will quickly become bored, prove too costly, or demotivate the rest of the team. Concerns over disrupting balance and internal pay structures often lead them to prefer ‘safer’ candidates.

Organizations that manage to break free from this trap gain a significant competitive edge. Adopting innovative approaches, revising recruitment

Read more >

How to Delegate Tasks to People Who Don’t Directly Report to You

Modern organizations increasingly break traditional hierarchical structures, opting for cross-functional projects and collaboration with various entities. Delegating tasks to people outside one’s own structure requires a new approach based on transferring responsibility while maintaining the autonomy of the executor.

It is crucial to focus on the goal, not the method, which can lead to better results and greater engagement. Precise communication, clear definition of expectations, and sharing context are key

Read more >